Brama Wodna - nowy punkt kasowy Muzeum w Grudziądzu.
Marcowym zabytkiem miesiąca jest wyjątkowy obiekt – nie eksponat – lecz budynek, który mimo swego nobliwego wieku, od kilku dni pełni nowe funkcje, służąc mieszkańcom i turystom. To w nim mieści się muzealna kasa i sklepik, gdzie oprócz biletu wstępu do Muzeum można nabyć oryginalne pamiątki i ciekawe publikacje. Brama Wodna, która od 2018 roku jest własnością Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi w Grudziądzu, po kilkuletnich pracach konserwatorsko-restauratorskich została udostępniona publiczności.
Z. Szczepanek, Brama Wodna - jedyna z zachowanych bram średniowiecznego systemu obronnego, 2011, akwarela na papierze, wł. Muzeum w Grudziądzu
Brama Wodna – jedyna zachowana do naszych czasów brama miejska – jest niewątpliwą wizytówką Grudziądza. To budynek w równym stopniu interesujący – choćby ze względu na swoją architekturę i historię, co symboliczny – zawsze otwarta Brama wita przechodniów, stanowiąc osobliwy, bardzo malowniczy, portal łączący teraźniejszość z przeszłością. Jej wartość ma jednak znacznie większy zasięg, bowiem Brama Wodna „leży” także na Europejskim Szlaku Gotyku Ceglanego. Nic więc dziwnego, że na przestrzeni lat Brama uwieczniana była przez artystów różnych generacji, a wiele takich przedstawień znajdziemy w zbiorach grudziądzkiego Muzeum.
K. Cander, Brama Wodna, 1968, olej na desce, wł. Muzeum w Grudziądzu
Powstanie Bramy Wodnej wiąże się z budową miejskich fortyfikacji, które ukończono na początku XIV wieku. Pierwotnie do miasta prowadziły cztery bramy: Wodna, Toruńska, Boczna i Łasińska. Z kolei z miasta do zamku można było dostać się przez Bramę Zamkową, której szyja łączyła się z przedzamczem warowni. Brama Wodna wzięła nazwę od swej lokalizacji – wjeżdżano nią do miasta i zamku od strony ówczesnego placu portowego, czyli Błoni Nadwiślańskich. Dawniej zamykana była na noc drewnianą, okutą żelazem broną, która broniła dostępu do miasta. Dziś także znajduje się w niej brona, która pełni jednak wyłącznie funkcję dekoracyjną, a sam budynek pozostaje otwarty, zapraszając wszystkich w progi miasta.
C. Wiśniewska-Mackiewicz, Grudziądz- Brama Wodna, 1956, akwaforta z akwatintą, wł. Muzeum w Grudziądzu
Na przestrzeni wieków zmieniał się nieco wygląd Bramy Wodnej – głównie za sprawą wojen, jak i potrzeb mieszkańców Grudziądza. W czasie Potopu Szwedzkiego budynek znacząco ucierpiał – po pożarze z 1659 roku, który strawił znaczną część Bramy, odbudowano ją, dodając nad ostrołukowym, XIV-wiecznym, przejazdem bramnym dodatkowe kondygnacje. W wieku XIX, kiedy to miasto intensywnie się rozwijało i rozrastało, część murów obronnych, a także trzy bramy miejskie uległy rozbiórce. Na szczęść ten los nie spotkał Bramy Wodnej, która jako jedyna przetrwała, choć jej funkcjonalność została dość mocno zaburzona przez liczne budynki posadowione w jej bezpośrednim sąsiedztwie. Przez pewien czas przejście Bramą było możliwe jedynie przez przeprucie w jej zachodniej ścianie i zewnętrzną klatkę schodową, prowadzącą na Błonia Nadwiślańskie. Po raz kolejny Brama Wodna ucierpiała w czasie II wojny światowej. Mocno zniszczona w 1945 roku, została odbudowana w obecnym kształcie w latach 1953-1955. Jednakże powojenna odbudowa spowodowała, że od strony miasta Brama straciła swój gotycki charakter.
Przez szereg lat Brama Wodna pełniła różne funkcje. W jej wnętrzach mieściły się mieszkania komunalne, restauracja, siedziba PTTK, Biuro Strefy Płatnego Parkowania i Wydział Edukacji Urzędu Miejskiego. Od 2018 roku Brama Wodna stała się własnością Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi w Grudziądzu, łącząc Gmach Główny Muzeum – dawny klasztor sióstr benedyktynek z ciągiem masywnych spichlerzy, w których także mieszczą się muzealne ekspozycje.
Z. Smoliński, Brama Wodna w Grudziądzu, 2002, technika mieszana na papierze, wł. Muzeum w Grudziądzu
Rok 2025 roku przyniósł nowy rozdział w historii budynku. Od 25 lutego tego roku w Bramie Wodnej udostępniono punkt kasowy oraz muzealny sklepik, w którym nabyć można publikacje i upominki. Bez wątpienia dodatkowym atutem przestrzeni jest także minigaleria, w której wyeksponowano prace lokalnych artystów i rzemieślników. Prace będą prezentowane przez kwartał, a następnie wymieniane na dzieła kolejnego artysty. Można je nie tylko obejrzeć, ale także nabyć.
Za aranżację pomieszczeń parteru Bramy Wodnej odpowiadała architekt wnętrz Agnieszka Bucka, a prace budowlane wykonała firma MJ3 Michała Bryłki. Wyremontowane wnętrze oddaje historyczny klimat obiektu, nie brakuje tradycyjnych materiałów, takich jak cegła i kamień, które idealnie komponują się z nowoczesnym dizajnem, wykorzystującym metal i szkło.
Na zagospodarowanie czekają jeszcze pomieszczenia na piętrze Bramy Wodnej, w których znaleźć mają się biura. Kolejnym etapem podniesienia estetyki, jak i zachowania historycznej tkanki budynku, mają być zaplanowane na ten rok prace konserwatorsko-restauratorskie przy jego zachodniej elewacji.
Kameralne wnętrze Bramy Wodnej zyskało nowe funkcje, stając się nie tylko miejscem, które należy przekroczyć, ale także punktem, w którym warto się zatrzymać – do czego serdecznie zachęcamy!
Opracowanie tekstu: Mateusz Promiński
W lutym przedstawiamy zabytek miesiąca z Działu archeologii.
Na stałej wystawie archeologicznej uwagę przykuwa interesujący zabytek – radło drewniane z Wiewiórek, gm. Płużnica. Kiedy dokładnie eksponat ten trafił do zbiorów, nikt nie wie, ale w okresie międzywojennym radło znajdowało się już w Muzeum Miejskim przy ul. Lipowej 28 (obecnie Biblioteka Miejska im. Wiktora Kulerskiego w Grudziądzu), ponieważ prezentowane jest na negatywach szklanych pochodzących z lat 30. XX wieku (Fot.1).
fot. 1. Radło z Wiewiórek, prezentowane w ogrodach Muzeum Miejskiego w Grudziądzu, przy ul. Lipowej 28, lata 30. XX w. Archiuwm Muzeum w Grudziądzu
Korpus radła wykonano w całości z drewna, przy czym chętnie wykorzystywano kawałki drewna o naturalnym zakrzywieniu i wygięciu. Grządziel, inaczej dyszel, jest krzywy, stąd nazwa krzywogrządzielowe; tylny zgięty koniec łączy się bezpośrednio z płozą, względnie z rękojeścią rylcową (Ryc. 2-3). W tylnej części była umieszczona prawdopodobnie rączka do trzymania, na drugim zaś końcu są otwory, w których przymocowywano jarzma. Na grządzielu widoczne są ślady ocierania się wołów pociągowych (Ryc. 4).
Ryc. 2. Radło z Wiewiórek, szkic W. Łęgi - za W. Łęga, Grudziądz. Dzieje i Kultura, 1950, s. 64
Radła znane są ze źródeł archeologicznych już w kulturach neolitycznych (V- III tys. p.n.e.), a wykorzystywanie radeł krzywogrządzielowych do orki poświadczone jest dla okresu rzymskiego (I- IV w. n.e.), następnie we wczesnym i późnym średniowieczu, a także w czasach nowożytnych. Drewniane korpusy radeł w okresie rzymskim i w czasach późniejszych mogły być zaopatrzone w żelazne radlice, wówczas orka była wydajniejsza. Odnośnie radła z Wiewiórek – nie ma zgodności wśród badaczy, co do jego datacji: jedni przypuszczają, że radło było używane przez ludy neolityczne – pierwszych rolników, inni zaś sądzą, że jest to radło wczesnośredniowieczne. Zapewne specjalistyczne badania (datowanie radiowęglowe – metoda C14, badania dendrochronologiczne) pozwolą w przyszłości wyjaśnić tę zagadkę.
Ryc. 3. Radło z Wiewiórek, ilustracja wg K. Moszyński 1967, s. 162, ryc. 119A
Radło znalazło swoje miejsce w publikacjach. Jako pierwszy opisał i zilustrował ten zabytek badacz ziemi chełmińskiej, etnograf, archeolog ksiądz dr Władysław Łęga (Grudziądz. Dzieje i kultura z ilustracjami. Grudziądz 1950, s. 64) (Ryc. 2). Następnie zostało zaprezentowane w publikacji znakomitego polskiego etnografa, etnologa Kazimierza Moszyńskiego, w jego monumentalnym dziele „Kultura Ludowa Słowian” (Warszawa 1967, s. 162, il. 119:A) (Ryc. 3). Podobne do radła z Wiewiórek jest radło z Papowa Toruńskiego, które zostało znalezione na łące, w torfie, w 1858 r.
Ryc. 4. Radło ciągnione przez woły
Radło z Wiewiórek (Fot. 5) możemy podziwiać na stałej wystawie archeologicznej „Północna część ziemi chełmińskiej w pradziejach i średniowieczu”, przy ul. Spichrzowej 11.
Fot. 5. Stan wspólczesny. Radło eksponowane na wystawie archeologicznej, fot, M. Kurzyńska
opracowanie: Małgorzata Kurzyńska
Rok 2025 w cyklu "ZABYTEK MIESIĄCA" rozpoczynamy opowieścią z Muzeum Handlu Wiślanego - okraszoną zapachem pierników!
Styczniowy zabytek miesiąca zatrzymuje nas w atmosferze świątecznych wypieków - to forma piernikarska, prezentowana w sali edukacyjnej Muzeum Handlu Wiślanego „Flis”.
Przepis na pierniki przywędrował do nas ze starożytnej książki kucharskiej Apicjusza, w której znajdujemy już przepis na miodownik z dodatkiem pieprzu. W Polsce pierwsze wzmianki o mistrzach piekarskich, którzy trudnili się wypiekaniem pierników pochodzą z XIII wieku ze Świdnicy, o czym wspomina Hans Jürgen Hansen w książce Kunstgeschichte des Backwerks. Geschichte und Entwicklung der Gebäckarten und ihrer Formen (Historia sztuki pieczenia. Historia i rozwój rodzajów ciast i ich kształtów, tł. aut.).
Od wczesnego średniowiecza aż do końca XVIII wieku pierniki, z racji cennych składników, jakie wchodziły w ich skład można było znaleźć tylko na stołach tak zwanej elity, do tego stopnia, że jeszcze pod koniec tegoż wieku XVIII obowiązywał zakaz sprzedaży pierników pospólstwu. Dopiero zastąpienie drogiego miodu syropem cukrowym spowodowało większą dostępność piernikowych wypieków.
Jednak te o szlachetnym składzie każda apteczka dworu szlacheckiego, obok rozlicznych ziół czy owoców smażonych w miodzie, musiała posiadać. One były najbardziej pożądaną przekąską po starce lub syconym miodzie, a jak były cenione, świadczy najlepiej popularny dwuwiersz zanotowany przez Józefa Minasowicza przy końcu XVIII wieku: „Kto nie pije gorzałki i od niej umyka, ten słodkiego nie godzien spróbować piernika". Natomiast jeszcze w XIX wieku na przykład matki wierzyły, iż zjadanie przez dzieci piernikowych liter ułatwi naukę czytania. Ponadto pierniki stanowiły także formę pamiątki, którą pątnicy wracający z pielgrzymki wieszali w domach.
Wraz z udoskonalaniem przepisu na pierniki pojawiła się różnorodność form, w jakich je wypiekano. A te, będące dziełem mistrzów, powstałe głównie z drzewa gruszy i jabłoni, czasem z gliny i kamienia mogą stanowić źródło wiedzy na temat historii miast, w których powstawały pierniki.
Ślady istnienia zdobionych form do wypieku ciast znaleźć można już w starożytnym Rzymie, gdzie do tego celu stosowano naczynia gliniane, czy w średniowiecznych klasztorach. Jednak najstarszą formę służącą do wypieku piernika datuje się na XV wiek, kiedy to wynaleziona została czcionka drukarska a wraz z nią drzeworyt. Już w XVII wieku, to niezbędne dla warsztatów piernikarskich narzędzie zostaje obwarowane ograniczeniami, z których – jak czytamy w ustawie krakowskiego cechu piekarniczego – wynika, iż każdy warsztat mógł posiadać najwyżej osiem klocków do zdobienia pierników. Zakładając, że każdy zdobiony był dwustronnie. Być może stąd wynika szczególny szacunek dla form piernikarskich, które zawieszone na ścianie warsztatu na haczyku pozostawały pod opieką ucznia odbywającego w nim naukę.
I choć pierniki kojarzą się nam z ich zdobieniem, które szczególnie w okresie przedświątecznym staje się tradycyjnym wspólnym zajęciem dla całych rodzin, a dla najmłodszych nie lada atrakcją, to w XVII i XVIII wieku w Warszawie i Elblągu wprowadzono zakaz malowania pierników, tym samym ustępując miejsca formom do ich wypiekania. To one tworzone jeszcze w XVI wieku przez piernikarza, który obowiązany był dowieźć swoich umiejętności podczas egzaminu czeladniczego miały stanowić jedyną formę zdobniczą dla piernika. Tym samym same stając się sztuką.
Jednak, co ciekawe sami piernikarze traktowali rzezanie klocków jako rozrywkę, szczególnie w letnim sezonie, gdy pracy przy wypieku pierników było zdecydowanie mniej, a praca nad formami dawała okazję do wspólnego spędzania czasu.
Każdy z wytwórców drzewo na klocki przygotowywał sam, wybierając te najbardziej twarde, bez sęków, które mogłyby przeszkadzać w prowadzeniu dłuta. Drewno gruszy jest doskonałe do rzeźbienia niewielkich, ze względu na średnicę pnia, precyzyjnych form z dużą ilością szczegółów. Dodatkowym atutem tego rodzaju materiału jest jego szlachetność, która odzwierciedla się w trwałości i kolorze.
Już na przełomie XVI i XVII wieku formami piernikowymi zajmowali się drzeworytnicy i snycerze. I choć profesor Jerzy Remer, wieloletni dyrektor Muzeum Okręgowego w Toruniu sztukę snycerską nazywał bezimienną, to dzięki ich umiejętnościom formy miały tak wiele bogatych i różnorodnych kształtów oraz wzorów. Spowodowało to, że zaczęto pierniki traktować jako ozdobę, która swój atrakcyjny i ciekawy kształt zyskiwała poprzez odciśnięcie ciasta na wyrzeźbionej przez artystę formie. Z kolei badacz toruńskich form piernikowych, Stanisław Dąbrowski w swojej monografii ich dotyczącej oddawał temu rzemiosłu ”harmonję linij, proporcję kształtów” oraz „pewną rękę skończonego artysty i pierwotność ludowego prymitywu”.
Niejednokrotnie przedstawiały one ważne wydarzenia historyczne miasta, w którym wypiekano pierniki, ale też codzienne jego życie – architekturę, ludzi i podobne. Stanowiły też często formę życzenia, jak na przykład nasz zabytek miesiąca, który przyjmuje formę ryby.
Prezentowana na sali edukacyjnej Muzeum Handlu Wiślanego forma piernikarska pochodzi ze zbiorów Działu Etnografii Muzeum im. ks. dr. Władysława Łęgi w Grudziądzu. Omawiany drewniany klocek w formie ryby ze względu na wyrazisty zarys łusek najpewniej przedstawia karpia, choć potrójna płetwa ogonowa może być myląca. Jednak biorąc pod uwagę, iż okres bożonarodzeniowy nierozerwalnie związany jest z piernikami, a na stołach gości karp możemy domniemywać, iż właśnie tę rybę chciał przedstawić artysta rzeźbiący klocek. Formę tę, o nieznanej proweniencji, cechują wspomniane wyraźnie zaznaczające się łuski, które prowadzone ściętym nożem, tym samym którym artysta rzezał łuki oczu, ust czy piór tworzą sierpowate łuki.
Jednym z najbardziej istotnych symboli ryby jest Chrystus, ale pierniki w tym kształcie odnosiły się także do płodności, szczególnie przedstawiane wraz z kobietą i mężczyzną. Ponadto ryba w kontekście religijnym była też symbolem dostatku, długowieczności i odradzania. Zatem piernik wypiekany w prezentowanej formie mógł nieść za sobą przesłanie czy życzenie dla obdarowanego zdrowia i dobrobytu.
Powszechnie uważa się, iż zaprzestanie produkcji form piernikarskich, a co za tym idzie zmniejszające się zbiory muzealne podyktował wybuch I wojny światowej i pogarszająca się sytuacja ekonomiczna. Jednak ta część rzemiosła artystycznego jakim niewątpliwie były formy do pieczenia pierników, jaką znajdujemy zgromadzoną w muzeach, stanowi tak o historii pierników w ogóle, jak i o przeszłości miast i miejsc, w których powstawały, stając się tym samym bogatym źródłem ikonograficznym.
Źródła:
M. Żywirska, Rzeźbione formy piernikarskie, w: Polska Sztuka Ludowa - Konteksty 1957, t.11, z.2.
Z. Gloger, Encyklopedia staropolska.
M. Mikulska-Wernerowicz, K. Lewandowski, Formy piernikarskie ze zbiorów Muzeum Okręgowego w Toruniu.
A. K. Jędrzejewska, Pierniki w Kujawsko-Pomorskim.
Opracowanie: Monika Mellerowska